Witam listopadzie. Tak już jest jesień. Liście spadły niebo płacze , ja wraz z nim. Nie wiem czy to deszcz wywołuje moje łzy czy ja sama do tego doprowadzam. Nieistotne. Zagłuszam myśli muzyką a smak bólu herbatą. To ten stan kiedy byle co doprowadza do histerii a wspomnienia powracają i to te najbardziej bolesne. Związane z tym wszystkim od czego uciekam prawie całe życie. Chyba znowu przestaje sobie z tym radzić . Kolejny raz boli. Tak jakby znowu się to wydarzyło . To coś więcej niż tylko wspomnienie. To żywa historia, która powraca. Nie każdy by to zrozumiał. Nie wszyscy potrafili by znieść tyle cierpienia na raz.
Drogi Ojcze
Nadal o mnie nie pamiętasz prawda ? To nic , przywykłam. Nauczyłam się płakać we własny rękaw, sama pić przesłodzoną herbatę, oglądać filmy bez nikogo w pobliżu, tańczyć tylko dla siebie i sama żyć z tymi wszystkimi problemami. Chyba jestem na nie trochę za mała nie sądzisz ? No tak ale przecież Ciebie to nie interesuje. Nie zauważasz kolejnej łzy na policzku i nie przejmujesz się że zawiodłam się na kolejnej osobie . To dla Ciebie nie istotne i mało ważne. Nie widzisz że znowu zamykam się w sobie. Nic nie robisz z tym, że znowu TE wspomnienia wróciły, że znowu czuję to co wtedy. No tak zapomniałam, że ja nie istnieję dla Ciebie. Mimo że o mnie zapomniałeś to proszę Cię nieistniejący Boże o lepsze jutro. O jutro bez tego wszystkiego co jest dzisiaj i co było wczoraj. Daj mi szczęście trochę miłości i więcej słońca.
Carmen